Przyznam się, informacja pochodzi z pewnego plotkarskiego portalu.
Podobno Dominika Kulczyk-Lubomirska rozwiodła się z księciem Janem Lubomirskim-Lanckorońskim.
Cóż – rozwodzi się wiele par. Ale ta rozwiodła się błyskawicznie – w 28 dni. Tyle czasu upłynęło od złożenia pozwu przez Kulczyk-Lubomirską do orzeczenia rozwodu przez Sąd Okręgowy… w Warszawie (21.10-18.11).
Zdumiewające tempo sądu.
W Toruniu na pierwszą rozprawę w Sądzie Okręgowym czeka się jakieś dwa miesiące, w Warszawie na termin w Sądzie Okręgowym (al. Solidarności) czekałam nawet 10. Czyżby w sądach warszawskich zwiększono liczbę etatów sędziowskich, a może wpływa do nich mniej spraw?
A tu – wpływa pozew i termin mamy niemal od razu (wziąwszy pod uwagę fakt, że avizowane przesyłki „czekają” na poczcie 14 dni).
Jeżeli plotka jest prawdą to warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt – rozwód orzeczono na pierwszej rozprawie (zapewne), co oznacza, że strony przed sprawą uzgodniły wszystkie szczegóły dotyczące opieki nad dziećmi i kwestie majątkowe. To rzadki przypadek.
Zgadzam się – 28 dni to rekord, szkoda,że to czas nieosiągalny dla zwykłch śmiertelników. Nie zgodzę się natomiast, że rzadkością jest uzgodnienie wszystkich istotnych kwestii przez rozwodzące się strony poza sądem, jeszcze przed rozwodem. Coraz częściej tak się zdarza. Przecież sąd nie postanowie lepiej o naszym życiu niz my sami.