Podróże podobno kształcą. Podróż powrotną z Warszawy ze szkolenia „żłobkowego” i spotkania wykorzystałam zatem do nadrobienia zaległości prasowych.
W Newsweeku znalazłam artykuł „Żłobki strachu”. Jego autorka skupia się na przypadkach „pseudo” placówek we Wrocławiu i Starogardzie Gdańskim i twierdzi, że w placówkach opieki nad dziećmi panuje „wolnamerykanka”. Chodzi głównie o placówki, które działają na starych zasadach, czyli nie obejmują ich „rygory” ustawy żłobkowej.
Podaje przykłady – brak ubezpieczenia, zła i niewykwalifikowana kadra itp.
Prawda jest taka, że nawet jeżeli placówka nie musi być zarejestrowana w rejestrze, to gdy jest dobra nie narzeka na brak podopiecznych. Znam sporo takich fajnych „klubików malucha”, które mimo że nie podlegają pod kontrolę urzędniczą sami zapraszają strażaków i sanepid, dzieci są szczęśliwe, a rodzicom świetnie się z placówką współpracuje.
W piątek rozmawiałam z dwiema właścicielkami takich właśnie „super” klubików, które chcą się przekształcić w żłobek i dopełnić formalności ustawowych.
Zabierają się za to w najodpowiedniejszym momencie. Jeżeli bowiem propozycje zmian w ustawie żłobkowej wejdą w życie – czas na dostosowanie klubików malucha, klubików dziecięcych do wymogów ustawy zostanie skrócony do lat 2 od daty jej wejścia w życie.
Oznacza to, że takie placówki będą miały czas na przekształcenie tylko do początku kwietnia 2013 r. (ustawa weszła w życie 4 kwietnia 2011 r.). Kto nie zdąży będzie musiał zamknąć placówkę, inaczej będzie działał nielegalnie.
Jeżeli prowadzisz taki „klubik” i chcesz go przekształcić w żłobek lub klub dziecięcy, nie wiesz jak spełnić wymagania ustawy i dopełnić wszystkich formalności – napisz:
[contact_form]
Jest dobrze do czasu, czyli do takiej afery, jaką pokazywali w tv. Troszkę kontroli nie zawadzi, ale boję się urzędniczego przegięcia w drugą stronę.