Temida jest kobietą Temida jest kobietą

Dwa dni temu – 3.06.2013 Komisja Europejska opublikowała raport na temat dostępu do miejsc w żłobkach i przedszkolach w krajach członkowskich Unii Europejskiej.

Zgodnie z tzw. celami barcelońskimi ustalonymi w 2002 r., do 2010 roku miejsc w żłobkach  powinno być dla  33 %  dzieci poniżej trzeciego roku życia.

[Zauważmy, że ustawa o opiece nad dziećmi do lat 3 w Polsce weszła w życie dopiero 4 kwietnia 2011 r.]

Opieka powinna być również zapewniona 90% dzieci w wieku od lat 3 do osiągnięcia wieku szkolnego (przedszkola).

„Każdy rodzic wie aż za dobrze, jak ważne są żłobki i przedszkola z dostępnymi miejscami i po przystępnej cenie. Ma to ogromne znaczenie nie tylko dla rozwoju dziecka, ale i dla organizacji życia pracujących rodziców.Mimo to do tej pory mniej niż jedna trzecia krajów UE zrealizowała swoje cele w zakresie placówek opieki nad dziećmi”, stwierdziła wiceprzewodnicząca Viviane Reding, komisarz UE ds. sprawiedliwości, praw podstawowych i obywatelstwa. „Państwa członkowskie muszą intensywnie zabrać się do pracy, jeśli chcą osiągnąć wyznaczony sobie cel, jakim jest 75-procentowe zatrudnienie.Infrastruktura opieki nad dziećmi nie powinna być postrzegana jako koszt, ale jako inwestycja na przyszłość”.

Zgodnie z raportem Polska jest na samym końcu wśród państw UE jeżeli chodzi o zapewnienie miejsc opieki dla dzieci. W uzasadnieniu do projektu ustawy żłobkowej podane były liczby – miejsc w żłobkach, samych żłobków i liczba dzieci uczęszczających do tych placówek – 2%.

Od 2011 roku liczba miejsc w żłobkach, klubach dziecięcych systematycznie wzrasta. Wreszcie pojawiają się placówki niepubliczne, które niebawem będą mogły samodzielnie starać się o dofinansowanie na rozpoczęcie działalności i bieżące jej prowadzenie (już w te wakacje) w ramach programu MALUCH. Właśnie „finiszuje” nowelizacja ustawy żłobkowej.

Coś się więc zmienia – na lepsze. Do owych 33% nadal nam jeszcze daleko.Potrzeba dużo większej liczby nowych placówek.

Jeżeli nosisz się z pomysłem poprowadzenia żłobka, klubu dziecięcego czy zatrudnienia dziennego opiekuna zapisz się na szkolenie, które odbędzie się już niebawem w Warszawie. Szczegóły podane są TUTAJ.

Włącz się do dyskusji

Co jest lepsze dla dziecka, aby było w domu, czy w żłobku? Czy zamiast zwiększania ilości miejsc w żłobkach nie lepiej tworzyć takie warunki, aby młode mamy nie musiały na szybko wracać do pracy?

Przecież tworzy się – roczny urlop. Poza tym co to za założenie, że „młoda” mama nie będzie chciała wrócić do pracy? A jak będzie chciała, albo z dzieckiem zostanie „młody tata”???

Senat właśnie zatwierdził zmiany w ustawie o opiece nad dziećmi do lat 3. Mniej więcej za miesiąc-półtora (potrzebny jeszcze podpis Prezydenta i vacatio legis), zmiany będą już obowiązywać.

@Katarzyna – są oczywiście osoby, które realizują się w pracy i są w niej „niezastąpione”, jednak proza życia jest taka, że 95% ludzie (no, skoro żłobków jest 2%, to znaczy że 98%) woli zostać z dzieckiem, niż wracać do pracy na kasie, w sklepie, w fabryce, jako sprzątaczka, sekretarka, telemarketerki, handlowczyni i dzesiątek innych normalnych prac.

Sytuacja, w której KILKADZIESIĄT procent dzieci oddaje się do żłobka świadczy imho o jakieś totalnej degrędoladzie społeczeństwa.

A nawet większość tych kobiet, które cierpią z powodu braku miejsc w żłobkach, chce/musi pracować z powodu braku pieniędzy, a nie z powodu tego, że wolą to od wychowywania swojego dziecka.

I należy dążyć do tego, aby kobiety NIE MUSIAŁY pracować nawet rok po urodzeniu dziecka. Mowa oczywiście o pracy na etacie, bo samo wychowywanie jest już nie lada pracą o wiele bardziej wyczerpującą niż etat.

@Lech – a jak kobieta chce pracować? I ojciec dziecka też chce pracować? I skąd to założenie, że to KOBIETA miałaby to dziecko wychowywać w domu?
A co z rodzicami, którzy nie pracują na umowę o pracę i nie będą mieli prawa do ewentualnego rocznego urlopu?
I jak rozumiem posyłanie np. 2,5 latka do przedszkola degręgoladą już nie jest?

Czy mam wyjaśniać rzeczy naturalne? 🙂

„a jak kobieta chce pracować” – rozumiem, że mówimy o „kobietach wolnych zawodów”, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić kobiety niecierpliwiącej się „no kiedy ja do tej biedronki wrócę”. Zatem: babcie, mamki, niańki, jakoś przez wieki ludzkość sobie z tym radziła. Twierdzenie, że tylko żłobek jest rozwiązaniem jest niepotrzebnym zawężaniem tematu. Nie zgodzę się też ze stwierdzeniem, że brak możliwości opieki nad dzieckiem do lat 4 przez któregokolwiek rodzica to stan, który należy promować.

„I ojciec dziecka też chce pracować?” – no to pracuje. Zarobi 3000zł, z tego (od „brutto brutto”) zapłaci 1400zł podatków i ZUSów, a jego żona będzie musiała pójść do pracy aby zarobić 1500. Gdzie w tym sens? Nie lepiej ulżyć mężowi?

Raczej nie posłałabym malutkiego dziecka do żłobka, ale w korzystaniu z usług opiekunki prawie od samego początku nie widzę nic złego. Jest to forma ulżenia sobie 🙂 a mąż sobie poradzi, jest dorosły

Hmm… Zaintrygował mnie tytuł wpisu i wydaje mi się, że prawda leży pośrodku. Część osób i tak swojego dziecka do żłobka nie odda, część zatrudni pomoc rodzinną (babcie, ciocie itp. – ja jutro idę pilnować chorego siostrzeńca ;-)) i wróci do pracy, inni wynajmą opiekunnkę (jeśli go tać), ale na pewno jest część osób, które wróciłyby do pracy, gdyby mogły zapewnić opiekę dziecku w żłobku. Nie płakałąbym, że jesteśmy najgorsi w Europie, ale pewnie więcej miejsc w żłobkach przydałoby się bardzo.

Od setek lat mamusie oddają swoje dzieci pod opiekę innym osobom – na godzinę lub kilka godzin dziennie (zarówno królowe, kiedy musiały rządzić, jak i chłopki, kiedy musiały pole obrabiać). Czasem była to niania, czasem pokojówka, czasem jakaś ciotka lub babcia. Od setek lat przy wielu dzieciaczkach ktoś inny oprócz mamy siedzi w trakcie 24 godzin. W dzisiejszych czasach mamy mogą być wspomagane nie tylko przez 'rodowe’ pieniądze (królowe i bogate chłopki stać było na płatną pomoc, dziś to samo dotyczy „bogaczy”), nie tylko przez babcie i ciotki, ale także przez państwo lub samorządy. Jeśli przeszkodą dla posiadania dzieci jest brak pieniędzy na prywatną opiekunkę (prywatny żłobek), a w bogacących się społeczeństwach (takich jak teraz Polska) jest to powszechne zjawisko, to problemem nie jest „żłobek albo mama w domu”, lecz „żłobek albo życie bez dzieci”. Można popytać swojego sumienia, kilkudziesięciu ludzi spotkanych na ulicy, można poczytać wyniki badań „kiedy zdecyduję się na dziecko” – wynik statystycznie jest brutalny: wolimy wygodę i wyższy poziom życia, niż tyranie przy dzieciakach i brak możliwości korzystania z życia. Wniosek: albo żłobki, albo dzieciaki jako zjawisko coraz rzadsze w życiu „normalnego” Polaka i Polki. Bo to nie tylko problem pieniędzy, to też chęć wygody, rozwoju osobistego i chęć korzystania z uroków cywilizowanego życia.

Napisz do mnie kancelaria@przyborowska.eu Zadzwoń +48 600 375 279