Szanowny Panie Prezesie,
Z przykrością stwierdzam, że nie będzie to list pochwalny.
Dlaczego? Zaraz wyjaśnię.
Z InPost-em dotychczas mało mi było po drodze. Za wyjątkiem paczkomatów, choć mało jest ich w Toruniu (za mało, w lewobrzeżnym Toruniu tylko jeden). Rzucił Pan rękawicę Poczcie Polskiej i wielu Panu kibicowało. Pana pomysły podbijają świat.
Pora chyba jednak zerknąć na lokalne, rodzime poletko.
Od ponad trzech miesięcy przyszło mi odbierać listy polecone, które piszą do mnie sądy – wpierw w punkcie kredytów chwilówek, teraz zaś na tyłach Taniej Książki na toruńskiej Starówce. Nie powiem, starają się, choć przesyłki odbieram na stanowisku do pakowania książek do wysyłki…
Gorzej jest z Pańskimi InPostonoszami (słowo zapożyczone od komentatora jednego z postów autora bloga SUB IUDICE – polecam poczytać o Nowym Lepszym Operatorze).
Scena pierwsza:
Miejsce akcji: moja toruńska kancelaria
Obsada: ja, moja klientka, doręczyciel InPost.
Rozmawiam z Klientką – omawiam wygraną sprawę i planujemy co dalej. Wchodzi Pan Doręczyciel. Widząc na biurku awizo InPost rzecze:
„Co, kolega wczoraj nie doręczył?”
-[ja] – jak widać nie doręczył…
-[doręczyciel In Post] – „To co? Bierze?” (rzecze wyjmując z torby list polecony z toruńskiego sądu nadany do mnie).
Miny moja i mojej Klientki były bezcenne. Szkoda, że ich Pan Prezes nie widział.
Scena druga:
Miejsce akcji: moja toruńska kancelaria
Obsada: ja
Po kilkudniowej nieobecności w toruńskiej siedzibie kancelarii czekają na mnie awiza. Wyglądały tak:
Hmm. Czyżby ciocia po imieninach przysłała mi stos poleconych? Nie. Okazało się, że to sądy do mnie pisały. Do mnie – radcy prawnego Katarzyny Przyborowskiej. Ja rozumiem, że na awizie ciężko zmieścić Kancelaria Lege Artis radca prawny (imię, nazwisko), ale „brudzia” z Panem Doręczycielem nie piłam i nie mam zamiaru.
Scena trzecia:
Miejsce akcji: moja warszawska kancelaria
Obsada: ja i praktykant
Mamy do wysłania dużo listów. Nie są do sądów, terminy nas nie gonią. Chcemy poszukać gdzie możemy nadać przesyłki w InPoście (bo taniej) na warszawskiej Ochocie. Niestety na mapie wyskakują głównie punkty awizo (mimo, że zaznaczamy, że chcemy punkty InPost). Wirtualna doradczyni zamiast o miejscu, gdzie mogę nadać listy wciąż zachwala… paczkomaty. Nie uzyskujemy informacji, gdzie możemy listy nadać…Cóż. PP jest niemal za rogiem.
Scena czwarta:
Miejsce akcji: moja toruńska kancelaria
Obsada: ja
Otwieram mail, a tam leży sobie List Rafała Brzoski do Prawników. Otwieram i czytam o nowych usługach. Brzmi ciekawie. Decyduję się na SmartLex.nadaję. Dzięki temu mogę wysłać za free dużo listów, o których była mowa w scenie trzeciej. Na mail przychodzą wzory umów. Dzwoni Pani konsultantka zapewniając, że nie ma problemu, że mogę mieć dwa punkty (Toruń, Warszawa) w których będę nadawać przesyłki… i że handlowiec zadzwoni w środę.
Środa była wczoraj. Nikt z InPost nie zadzwonił. Zatem za SmartLex chyba podziękuję.
I Panie Rafale (skoro Pana pracownicy zwracają się do mnie po imieniu i to zdrobniale) mam jeszcze wisienkę na torcie:
Scena piąta:
Miejsce akcji: moja toruńska kancelaria
Obsada: ja
InPostonosz zostawił mi awizo na przesyłkę o numerze:Katarzyna Przyborowska, adresowaną do………adresu.
Gratuluję!
Powinnam chyba od razu złożyć reklamację.
Wątpię, że ten list trafi do Pana (chyba, że ma Pan świetne służby prasowe) i że zechce się Pan pochylić nad problemem doręczeń przesyłek sądowych.
Jednak radzę to zrobić, zanim marka, którą Pan zbudował stanie się synonimem złego doręczania przesyłek.
Podpisano
r.pr. Katarzyna Przyborowska
——————————-
dodano 11.04.2014 r. godz. 13.32
Oto jaką wiadomość dostałam na FB od InPost:
„Pani Katarzyno, treść listu jest już nam znana i została przekazana Prezesowi Brzosce. Proszę spodziewać się odpowiedzi już wkrótce. Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy!”
Można się cieszyć, że nie napisali na awizo „Kaśka” – jednak milej zdrobnienie niż „zgrubienie” ;-).