To pytanie pada bardzo często w rozmowach z klientami, niezależnie od tego, czy chodzi o sprawę z zakresu ubezpieczeń społecznych, sprawę medyczną, czy inną sprawę cywilną.
Jakiś czas temu Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało „ranking sądów” wymieniając te, które radzą sobie z wpływającymi sprawami na bieżąco i te, które mają coraz większe zaległości. Informacje o tym, gdzie najdłużej czeka się na wyrok znajdziesz tutaj.
Ranking sądów
Moim zdaniem ranking Ministerstwa pokazuje tylko część prawdy i przedstawia sądy tylko od złej strony. Na opóźnienia w rozpatrywaniu spraw składa się wiele czynników, często przewlekaniu spraw winne są … same strony postępowania.
Ale do rzeczy.
Przede wszystkim w sądach brakuje sędziów. W całym kraju mamy około 500 wakatów na tym stanowisku. I jest to wina Ministerstwa, nie sądów. Jasnym jest, że jeżeli w wydziale powinno orzekać 6 sędziów, a orzeka 4 to oczywistym jest, że zaległości będą.
Brakuje także wykwalifikowanych pracowników sądowych, tych, którzy pracują w sekretariatach wydziałów czy w Biurach Obsługi Interesanta. Niedawno, kiedy po godzinie oczekiwania w kolejce połączyłam się z BOI Sądu Okręgowego w Krakowie usłyszałam, że panie pracują we dwie, a „klimat” w sądzie jest taki, że kto może to szuka sobie innej pracy.
Sprawnie działające sekretariaty to przynajmniej połowa sukcesu. Bo każdemu podniesie się ciśnienie, gdy usłyszy, że postanowienie w jego sprawie już wydano, ale nie ma kiedy go wysłać.
Z mojego doświadczenia wynika, że najdłużej na pierwszą rozprawę czeka się w apelacji warszawskiej. I nie chodzi tylko o sprawy apelacycjne, czy rozpoczynające się w Sądach Okręgowych w I instancji. Przykład? Na początku września 2017 r. złożyłam wniosek o zawezwanie do próby ugodowej. Właśnie sąd wyznaczyl termin posiedzenia – na początek kwietnia 2018 r. Jak skwitował to mój klient: „siedem miesięcy czekania, na 10 minut roboty”.
Odnośnie pracowników sekretariatów – w biedronkach i lidlu zarabia się już znacznie więcej niż w sądach, także możemy spodziewać się tylko dalszego odpływu tych pracowników, a w konsekwencji większych zaległości.