Od kilku lat w resortowym konkursie Maluch+ obowiązuje zasada, że konkurs na kolejny rok jest rozpisywany jesienią/zimą roku poprzedniego. W ten sposób beneficjenci stosunkowo szybko otrzymują pieniądze na tworzenie nowych miejsc opieki nad dziećmi do lat 3, oraz na funkcjonowanie. Tak też było w roku ubiegłym, kiedy Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej rozpisało konkurs Maluch+2020.
Wyniki ogłoszono na początku tego roku. Beneficjenci złożyli oświadczenia o przyjęciu dotacji. I czekają. Część z nich w kwietniu nawet mogła podpisać w niektórych województwach umowy na dofinansowanie. Ale nie wszyscy mogą się doczekać pieniędzy, choć znaleźli się na listach.
Dla beneficjentów było obojętne, że część pieniędzy pochodzi z Funduszu Pracy, a część z dotacji z budżetu Państwa. Ale okazało się, że jest różnica. Środki z Funduszu Pracy są już uruchamiane. Na decyzje Ministra Finansów w sprawie środków z budżetu Państwa nie można się doczekać już ponad dwa miesiące.
Konkurs Maluch+2020 – żłobki nadal bez dofinansowania
W najtrudniejszej sytuacji znalazły się placówki niepubliczne, rozpoczęły tworzenie nowych miejsc opieki, inwestując i podpisując zobowiązania inwestycyjne, licząc na pieniądze „obiecane” na listach placówek zakwalifikowanych do dofinansowania, gdyż samorządom Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wręczał promesy gwarantujące dofinansowanie inwestycji.
Problemy mają żłobki, które też podpisały umowy z rodzicami na czesne pomniejszone o dopłaty z Malucha i pobierają obniżone opłaty, licząc na dotacje z modułu dotyczącego funkcjonowania żłobków. Beneficjent powinien otrzymać dofinansowanie do pobytu dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub u dziennego opiekuna. Co ważne to dofinansowanie pomniejsza czesne płacone przez rodziców. Żłobek na tym nie zarabia. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to wsparcie dla rodziców, nie dla placówki. Jeśli pieniędzy z budżetu Państwa nie dostaną, trudno im będzie dostać te pieniądze od rodziców.
Konkurs Maluch+2020 – co teraz?
MRPiPS co prawda pomyślało o placówkach – beneficjentach konkursu Maluch+2020 – w tarczy 2.0 znalazł się zapis, że za okres obowiązkowego zamknięcia placówek nie traci się dotacji i nie trzeba będzie jej zwracać.
Tyle tylko, że dotacji z budżetu Państwa nie ma. I nie wiadomo czy będzie.
Chodzą słuchy, że konieczne jest finansowanie zadań związanych z pandemią koronawirusa – chodzi o zwalczanie zakażenia i zapobieganie jego rozprzestrzenianiu (paradoksalnie chodzi też o zwalczanie skutków społeczno-gospodarczych).
Pieniądze przeznaczone w ramach konkursu Maluch+2020 mogą być rozdysponowane gdzie indziej. W każdym razie Ministerstwo Finansów nie realizuje wniosków o dotacje i trwa ministerialna przepychanka o pieniądze.
Wszystkie dzieci nasze są…
Biorąc pod uwagę trudną sytuację, w jakiej znalazły się placówki opieki nad dziećmi (zamknięte od 2 miesięcy), każda złotówka jest na wagę złota.
Żłobki i przedszkola mają duże problemy z uzyskaniem czesnego za czas przestoju. Wielu rodziców nie chce płacić za marzec i kwiecień pełnego wynagrodzenia wynikającego z umów, część umowy negocjuje, albo je wypowiada. Do tego otwarcie placówek w reżimie sanitarnym również wymaga nakładów finansowych, których nikt nie zwróci.
Sytuacja jest skomplikowana. Poszkodowane są zarówno placówki, jak i rodzice, którzy nagle sami musieli zorganizować się w domach z dziećmi, pracą, pandemią i #zostańwdomu.
O tym, że sytuacja nie jest jednoznaczna pisała np. mec. Jolanta Skrobowska, w kilku artykułach na swom blogu – KLIK
Warto jednak powiedzieć, że fajnie byłoby, gdyby nasze dzieci miały dokąd wracać. Nie oszukujmy się – pandemia dotknęła nie tylko fryzjerów i kosmetyczki. Dotknęła też żłobki, przedszkola i szkoły. Te niepubliczne.
I dobrze byłoby gdyby rządzący wywiązywali się z podpisanych umów.
A co zrobić, jeśli Minister Finansów postawi na swoim i ostatecznie zablokuje pieniądze na program Maluch? Dotacji nie będzie. Samorządy, mając promesy dotyczące tworzenia nowych miejsc opieki, powinny w ewentualnych procesach sądowych odzyskać należne im pieniądze. W przypadku prywatnych inwestycji znalezienie się na liście z wynikami konkursu może okazać się za słabym argumentem, zwłaszcza w sytuacji podporządkowania sądownictwa władzy wykonawczej. Już teraz sędziowie doświadczają postępowań dyscyplinarnych za decyzje niezgodne z poglądami rządu.
Dlatego ze smutkiem rekomenduję: do czasu ostatecznej decyzji Ministra Finansów w sprawie dotacji z programu Maluch + 2020 – nie podejmujcie żadnych zobowiązań.
Możliwe rozwiązania dla konkursu Maluch+2020?
Przede wszystkim należałoby dotrzymywać umów i pieniądze wypłacić. W rozsądnym terminie. Albo ogłosić – pieniędzy nie damy. Niepewność finansowa utrzymywana przez miesiące bywa równie szkodliwa, jak odmowa przyznania obiecanych pieniędzy.
Należałoby też zmienić regulamin konkursu i dla dotacji z Funduszu Pracy (jeśli w końcu będą – także dla tych budżetowych) wydłużyć okres wydatkowania środków inwestycyjnych (w ramach tarcz antykryzysowych wszystko jest możliwe, jak to w innych przypadkach już się okazało) oraz rozliczeń z Urzędami Wojewódzkimi.
W przeciwnym wypadku placówkom może nie opłacać się startować po środki w przyszłym roku. Tym, które przetrwają. Za duże ryzyko.

Pakiet wiedzy nt. tarczy antykryzysowej
Włącz się do dyskusji