To nie są oszustki i naciągaczki
Po tym, jak poprzedni wpis dotyczący matek prowadzących własną działalność spotkał się z ogromnym zainteresowaniem pora chyba na jego drugą część.
W ubiegły piątek nad projektem zmian debatowała komisja senacka. Miałam na niej być, jednakże zatrzymały mnie obowiązki zawodowe. Gdy mogłam jechać na posiedzenie – było już po sprawie. Choć głos przedsiębiorczych kobiet został… wysłuchany.
Ustawy, jak własnej niepodległości bronił Minister Bucior z MPiPS. Bo przecież w Sejmie przeszła niemal jednogłośnie (w szaleństwie sejmowego uchwalania mało który poseł orientuje się dokładnie nad czym właśnie głosuje), bo trzeba ukrócić nadużycia robione przez „działaczy gospodarczych”. Kim działacz gospodarczy jest – ja nie wiem, ale takich słów używał Pan Minister. Zero uwag na temat jak matka z maleńkim dzieckiem ma sobie poradzić z prowadzeniem działalności (bo to chyba za duża abstrakcja).
I tu moja drobna uwaga – ustawa o o systemie ubezpieczeń społecznych obowiązuje od 1 stycznia 1999 r., a kluczowe zapisy dotyczące przedsiębiorców były niemal niezmieniane. Podobnie rzecz ma się z ustawą o o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, która weszła w życie od 1 września 1999 r.
Podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe ubezpieczonych, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 5, stanowi zadeklarowana kwota, nie niższa jednak niż 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego przyjętego do ustalenia kwoty ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek, ogłoszonego w trybie art. 19 ust. 10 na dany rok kalendarzowy. Składka w nowej wysokości obowiązuje od dnia 1 stycznia do dnia 31 grudnia danego roku.
Podstawa wymiaru składek na ubezpieczenie chorobowe osób, które ubezpieczeniu chorobowemu podlegają dobrowolnie, nie może przekraczać miesięcznie 250% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia, o którym mowa w art. 19 ust. 10. – ten zapis obowiązuje od 1999 roku!
Podnoszenie podstawy wymiaru i otrzymywanie wyższych świadczeń w przypadku przedsiębiorców było tematem tabu, dostępnym tylko wybranym. Aż ktoś wreszcie nabrał odwagi i sprawa dotarła aż do Sądu Najwyższego, który to utarł nosa ZUS.
Od tego czasu nastała era „naciągaczek” – jak ładnie wszyscy piszą o kobietach biznesmenkach podnoszących składki (uwaga: mężczyźni też to robią!).
Tylko o jakie naciągaczki chodzi, skoro od 16 lat mamy takie przepisy?!!!
Tak Panie Ministrze – możliwość „manewrowania podstawą wymiaru składki” przedsiębiorca ma od lat 16! Zatem o jakim omijaniu systemu jest mowa? Na marginesie – maksymalna podstawa wymiaru składek jest wyższa, niż ta, którą Pan na posiedzeniu wymieniał…
Problem jest duży, bo….wydłużono okres, kiedy zasiłek macierzyński można pobierać. Kiedyś to było 20 tygodni, a teraz aż 52!
No to bum – walnijmy w przedsiębiorcze matki.
Więc jak to będzie wyglądać po zmianach?
Jeżeli przez rok będzie się opłacało składki dla młodych przedsiębiorców w wysokości 525,00 zł to netto zasiłek wyniesie 371,48 zł, 80 % zasiłku to netto 297,18zł
Dla przedsiębiorców, których podstawą jest kwota 2375,40zł (najniższa podstawa wymiaru składek) zasiłek wyniesie:
100%: 1680,78 zł
80%: 1344,62 zł
Należy pamiętać, że każdy przedsiębiorca musi zapłacić jeszcze składkę zdrowotną – 279,41 zł.
Ostateczna kwota zasiłku to zatem albo 17,77 zł, albo 1065,21 zł. I to ma być lepiej (wg. słów Pana Ministra) od bezrobotnej matki, która nie wkładając nic do systemu od stycznia 2016 r. będzie dostawała co miesiąc 1000 zł. Wychodzi na to, że Pan Minister wyliczeń nie zna…
I co z takimi pieniędzmi zrobić, jak żyć Pani Premier kiedy działalność można prowadzić tylko osobiście i nie można jej zamknąć? {gdy zachoruję, albo urodzę dziecko to mój zasiłek nie pokryje nawet płaconego przeze mnie czynszu za wynajem kancelarii, więc jaka to rekompensata utraconych zarobków, gdzie to zabezpieczenie macierzyńskie?}
Mam wrażenie, że każda biznesmenka, której działalność nie będzie szczególnego rodzaju (nie będzie wymagane posiadanie określonych uprawnień – jak np. w przypadku prawników czy architektów) będąc w ciąży będzie wolała przepisać działalność na męża/partnera/siostrę/mamę (i ją w ten sposób prowadzić) będzie wolała zostać… bezrobotną.
Problem jest duży, ale raczej chyba nie jest medialny, bo próby zainteresowania tematem dziennikarzy spełzły na niczym.
Środowisk kobiecych jest mnóstwo, a biznesmenki jakoś nie potrafią walczyć o swoje (zwłaszcza po tym, co usłyszały na komisji senackiej). Mało kto pamięta, że istnieje jeszcze np. Partia Kobiet (i pomyśleć, że na samym początku, jeszcze jako aplikantka, lata świetlne temu budowałam struktury tej partii w kuj-pom.), mamy nowe twory polityczne – antysystemowego Kukiza bez programu, czy NowoczesnaPL, która podobno prowadzi konsultacje społeczne.
Warto działać i coś robić niż tylko siedzieć, narzekać i zadawać pytania typu „czy jeżeli rodzę w grudniu to załapię się na stare przepisy?” Wśród małych i średnich przedsiębiorstw dominują te, których właścicielkami są kobiety, a i tak nadal o nas i za nas decydują głównie… faceci, czasami bezdzietni (jak Minister Pracy i Polityki Społecznej). Bieżące wydarzenia w kraju także komentują głownie mężczyźni, bo media są bez kobiet (#mediabezkobiet).
Może jesienne wybory i przemeblowanie sceny politycznej pozwolą wreszcie porozmawiać nad zmianami w systemie ubezpieczeń społecznych – wystarczy, że przedsiębiorcy będą płacić składki od uzyskiwanych przychodów i skończy się czas „manipulowania” abstrakcyjną podstawą wymiaru składek?
Dziwię się, że media nie interesują się tematem. Nie tak dawno bodajże w Uwadze w TVN był poruszany ten temat. No ale widać, że to tylko próba jednostkowego poruszenia sprawy, szkoda… Szkoda, że panie nie walczą, nie wiem czy to kwestia bezradności czy po prostu wolą niemożność przebicia pewnych drzwi…